Kozłowa, trzykrotnie Wymysłów, Dobieszowice, Józefka, Kozłowa i do domu. Znów pod wiatr... wlekło się masakrycznie. Ale z wiatrem to moooc :)
Wytrzymałościówka do 3 strefy tętna. Plus trzy młynki po 2 minuty. Znów bez rozgrzewki (ale nie bijcie ;) ). Intensywność 3,5.
Wieczorem miałam nieodpartą ochotę na basen. Nie ma lepszej ogólnorozwojówki na poziomie aktywnej regeneracji... <3 Postanowiłam wracać do tego częściej... :)
Nie ma to jak spontan. "- Za pół godziny w parku chorzowskim. - OK. " No to dawaj na rowerek i jazda. Nawet szybko to zleciało. Pobiłam chyba samą siebie. 36minut w jedną stronę. :) Miałam godzinę na dojazd, pojeżdżenie po parku i powrót do domu. Niemożliwe? Możliwe! Zdążyłam. "Bo najczęściej udają się plany absurdalne". ;) Jak wyliczyłam średnią... to myślałam, że kalkulator się zepsuł. Albo pomylił. ;)
Intensywność - 6, obciążenie wyszło niecałe 300, ale z pewnością było o wiele większe. Tętno tutaj było mało istotne...
Słoneczko, sucho, ciepło... to jest zima przepraszam, czy wiosna już? Przedwiośnie, czy przedzimie? Ale mimo wszystko najlepsza pogoda na jazdę rowerem. :))
Fajna moc była. I pogoda zresztą też. Sucho. W końcu. Tylko dosyć silny wiatr przeszkadzał. Ale to tam drobnostka ;) Kozłowa -> Ostrożnica -> badanie stanu ścieżek leśnych -> Wymysłów i do domu.