Stwierdzam, że ostatnio za dużo chodzę na basen. Nie wiem, czy to wina samej pływalni, jako konkretnego miejsca, czy może samego faktu... dwutygodniowa przerwa dobrze mi zrobi :)
Chotarz, Droga pod Reglami (tym razem w drugą stronę), aż do Doliny Małej Łąki i z powrotem tą samą drogą, aż do budki przy wejściu na Przysłop Miętusi :)
Pierwszy raz wyjazd do Zakopanego mogę zapamiętać nieco pozytywnie ;) Biegówki, pierwsze wpięcie... i jazda :) O ile na prostym to jakoś szło i pod górkę nawet też (ach, choinka...). Problemy zaczęły się na zjazdach, bo na stałej trasie pieszej Drogą pod Reglami nigdy nie zwracałam uwagi na dosyć fajne zejście, a raczej zjazd... ;) Gleb kilka się zaliczyło, ale co tam! 'jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz!' ;) Efekt - kilka siniaków i "niezapomniane wrażenia z osiemnastki". ;)
Pierwszy raz, odkąd zakończyłam przygodę z pływaniem, pojawiłam się na basenie. Przez te bite 6 lat całkowitej przerwy, tęskniło się za starymi czasami... przy okazji okresu przygotowawczego, czemu nie ;) Pierwszy basen, patrzę, pulsometr mi zalało... super po prostu, mówili, że wodoszczelny... Ogólnie to nie było tak źle dopóki nie wyszłam z basenu... musiałam usiąść, żeby utrzymać pion :) Ale i tak mi się podobało. Szkoda, że dopiero po Nowym Roku znów będę mogła pójść popływać, no ale lepsze to niż nic :)